Magdalena Kado – urodzona 28 kwietnia 1999 w Szamocinie – jest obecnie uczennicą naszej szkoły, klasy 2E (o profilu medialno-europejskim). Uczęszczała do Zespołu Szkół im. Mikołaja Kopernika w Margoninie oraz Publicznego Gimnazjum w Margoninie. Szczególnie interesuje się sportem, a w wolnych chwilach powraca do swojej ulubionej książki, jaką jest „Harry Potter”. Dodatkowo uwielbia odkrywać nowe zagadki razem z Sherlockiem Holmesem.

Dzień dobry, jesteśmy z bloga internetowego „Ogólniak”, czy możemy zadać Ci kilka pytań?
Dzień dobry, oczywiście.

Trenujesz wakeboard. Większość z naszych czytelników zapewne nie ma pojęcia, co to jest. Wyjaśnij, prosimy, jak najbardziej przystępnie, czym jest dyscyplina, której poświęciłaś się bez reszty.
Wakeboard to sport, który jest połączeniem snowboardu i kitesurfingu. W praktyce polega to na tym, że rider na specjalnej desce jedzie po wodzie, wykorzystując siłę wyciągu o polu wielokąta.


Kiedy zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Od piątego roku życia, choć początkowo przez osiem lat tańczyłam w balecie. Pięć lat temu, kiedy powstał wyciąg nart wodnych w Margoninie, uznałam, że grzechem byłoby nie spróbować. Najpierw narty, później deska i zanim się spostrzegłam, wakeboard stał się dla mnie ważniejszy niż taniec.

Dlaczego wybrałaś akurat taką dyscyplinę sportową?
To był czysty przypadek. Wykorzystałam nadarzającą się okazję i zrozumiałam, że wakeboard jest jakby stworzony dla mnie.

Jak wyglądały Twoje początki na wake’u ?
Na początku było ciężko. Byłam chyba jedną z gorszych w grupie, ale po zakończeniu kursów z Rafałem Płazą (między innymi dwukrotnym mistrzem Polski w wakeboardzie w kategorii Open), zaproszonym z Poznania na specjalne zajęcia promujące wake w gminie Margonin, było już tylko lepiej. Na szczęście nie poddałam się, cały czas ćwiczyłam i powoli robiłam postępy.

Jakie są Twoje osiągnięcia?
Te najważniejsze to Mistrzostwo Europy w kategorii Junior Ladies w 2015 w Rawennie (Włochy) i Mistrzostwa Polski w kategorii Open Ladies na Małym i Dużym Wyciągu w 2015 roku. Mały wyciąg, to taki, na którym jeździmy „w tę i z powrotem”. W jednym czasie może na nim pływać tylko jedna osoba. Duży wyciąg natomiast, zbudowany jest na planie wielokąta i jednocześnie może na min pływać ok. 7-11 osób (w zależności od długości).

Ile czasu zajmuje Ci trening i jak często się odbywa?
W wakacje jest to zwykle kilka godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu, poza sezonem staram się ćwiczyć około pięciu godzin w tygodniu. Głównie na siłowni, poza tym bieganie, rower i akrobatyka. Akrobatyka jest bardzo przydatna głównie ze względu na przygotowanie ciała (i głowy!) do tego, co ma się wydarzyć w locie. Większość skoków, zanim zacznę trenować na wodzie, dokładnie ćwiczę na trampolinie. Oszczędza mi to wielu niepotrzebnych upadków i pomaga przełamać strach.


Możesz liczyć na wsparcie rodziców lub przyjaciół w przypadku jakiegoś niepowodzenia?
Na wsparcie rodziców mogę liczyć zawsze, pomagają finansowo i psychicznie. A z przyjaciółmi w każdej chwili mogę porozmawiać, często też jeździmy rowerami po mieście, dla relaksu.

Swoje plany na przyszłość wiążesz ze sportem?
Wakeboard jest czymś, co sprawia mi wielką przyjemność, a moim marzeniem jest robić w życiu to, co kocham, więc bardzo chciałabym przyszłość powiązać ze sportem. Niestety jest to sport jak każdy inny, gdzie jedna sekunda może skreślić wszystkie plany (kontuzja). Ostatnie wydarzenia nauczyły mnie, że planowanie czegoś na sto procent jest wręcz niemożliwe.

Kto jest Twoim autorytetem jeśli chodzi o sport? Starasz się go naśladować?
Nie staram się nikogo naśladować. Wakeboard to przede wszystkim freestyle, w którym naśladowanie kogoś jest bardzo nienaturalne, a wręcz niemożliwe. Każdy ma swój własny styl, który należy tylko wzbogacać o nowe tricki. Oczywiście jest wiele osób, których osiągnięcia robią na mnie wielkie wrażenie i od których mogłabym się mnóstwo nauczyć, ale nigdy nie będzie to naśladowanie ani kopiowanie. Dużym szacunkiem darzę moich trenerów, Mateusza Szewczyka i Mateusza Majchrzaka, którym zawdzięczam to, jak daleko udało mi się zajść. Oni również trenują w Margoninie, więc jeśli tylko mają wolne popołudnie od pracy, to przyjeżdżają z Poznania aby poświęcić czas swojej pasji.

Interesują Cię również inne dyscypliny sportu?
Czy interesują… ciężko powiedzieć. Ćwiczę akrobatykę sportową i chodzę na siłownię. Ale żaden z tych sportów nie będzie dla mnie taką pasją, jak wakeboard.

Co zamierzasz zrobić, jeśli kariera sportowa się nie powiedzie? Przygotowujesz dla siebie „plan B”?
Obecnie się uczę. Bardzo chciałabym połączyć wake ze sposobem na życie, ale zdaję sobie sprawę, że może się to okazać niemożliwe. Myślę, że nie trzeba tworzyć „planu B”. Może wystarczy tylko odpowiednio modyfikować „plan A”.

Bycie sportowcem było Twoim marzeniem od dziecka?

Kiedy byłam dzieckiem, moje plany na przyszłość zmieniały się jak w kalejdoskopie, ale sport zawsze był obecny w moim życiu. Od piątego roku życia trenuję, więc sport zawsze był ważnym elementem mojego życia. A co będzie w przyszłości? Zobaczymy!

Sport, który uprawiasz, wymaga stosowania diety?
Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie o sporcie wie, że zdrowe odżywianie jest bardzo ważnym elementem treningu. Osobiście nie stosuję żadnej specjalistycznej diety. Staram się jeść zdrowo i w odpowiednich ilościach – dużo warzyw i owoców, żywność jak najmniej przetworzoną. Niestety teraz, kiedy nauka zajmuje większą część mojego życia i krążę między Margoninem a Wągrowcem, nie jem tak, jakbym sobie życzyła.

Zdarzyły Ci się już jakieś poważniejsze kontuzje?
Niestety tak. Kiedyś miałam zerwaną torebkę stawową w kostce, a teraz jestem w trakcie rehabilitacji po rekonstrukcji więzadła krzyżowego przedniego w kolanie. Pociesza mnie to, że nie jestem jedyną osobą, która musiała przejść tę operację. Zerwanie więzadeł jest chyba najczęstszą kontuzją wakeboardzistów.

Zdobyłaś już mistrzostwo Europy w swojej kategorii wiekowej. Masz zamiar wystartować i wygrać w mistrzostwach świata?
Z powodu kontuzji tegoroczne mistrzostwa Europy oraz świata odbyły się beze mnie. Następne mistrzostwa świata odbędą się za dwa lata, więc jeszcze wszystko może się wydarzyć. Moim motorem nie są wygrane zawody. Dużo większą przyjemność sprawia mi lądowanie nowych tricków i samodoskonalenie umiejętności. Ponadto uważam, że zawody (tak jak oceny w szkole) nie są odzwierciedleniem naszych wszystkich umiejętności.

Dziękujemy za poświęconym nam czas.
Również dziękuję, to była sama przyjemność.