„Jesteśmy na ogół spokojni i opanowani, lecz zdarzają się chwile, kiedy słuchamy ABBY i Beyonce” – z Anną Babrakowską i Emilem Nowakiem z zespołu Youth Novels rozmawiają Daria Maciejewska i Laura Radzewicz

W 2015 roku dwójka szesnastolatków, w tym uczeń klasy 2B naszej szkoły Emil Nowak, po latach nagrywania coverów, postanowiła wykorzystać swój talent twórczy i założyć zespół. Tak powstało Youth Novels. Mimo że nie lubią kategoryzować swojej muzyki, w ich brzmieniu wyczuwalne są wpływy indie popu oraz alternatywy.

Po wydaniu pierwszej EP-ki „I Used to Wreck it All” wyruszyli w trasę promocyjną, którą w minioną sobotę (17 grudnia) zakończył występ w poznańskim Klubie Dragon. W tym też wydarzeniu dane nam było uczestniczyć, a po wszystkim zadać im kilka pytań.

Co odczuwacie przed koncertem i jakie emocje towarzyszą wam po zejściu ze sceny?

ANIA: Przede wszystkim stres, ale w dużym stopniu jest on uzależniony od publiki. Jeżeli widzimy, że widownia przyjmuje nas dobrze, stres znika. Lecz zdarza się również i tak, że towarzyszy on nam przed koncertem, w trakcie i po. Poza stresem odczuwamy duże podekscytowanie, że możemy grać dla kogoś, lecz także wiele emocji, których nie jesteśmy w stanie opisać.

EMIL: Ja na przykład, aby zmniejszyć stres, próbuję nawiązać kontakt z publiką. (śmiech)

Muzyka alternatywna nie należy do najpopularniejszych gatunków w Polsce, więc jak zaczęła się Wasza przygoda z tym brzmieniem?

ANIA: Po prostu słuchaliśmy takiej muzyki. Nasz znajomy, Sebastian Romanowski, podesłał nam swoje teksty, mówiąc: „Zróbcie z nimi, co chcecie”. I w ten sposób powstały pierwsze piosenki, w tym „Marionette”.

EMIL: I tak to się powoli potoczyło. Z czasem poznaliśmy nowych ludzi, którzy nas motywowali do tworzenia.

Którzy muzycy ukształtowali wasz gust muzyczny, poza Lykke Li i The XX?

ANIA: Dla mnie jest to niewątpliwie Florence Welch. Dzięki niej zaczęłam śpiewać, wcześniej bałam się wydobyć z siebie jakiekolwiek dźwięki. Poza Florence and the Machine jeszcze Daughter i Ólafur Arnalds.

EMIL: To było na początku. Obecnie nasze inspiracje cały czas się zmieniają, a my razem z nimi.

Od jak dawna zajmujecie się muzyką?

EMIL: Ja zaczynałem od plastikowej gitary i mikrofonu przywiezionych przez mojego tatę z Niemiec. Później, w trzeciej klasie podstawówki, rozpocząłem naukę gry na gitarze. A tak na poważnie zacząłem tworzyć muzykę w połowie gimnazjum.

ANIA: Amatorsko zaczęłam uczyć się gry na gitarze pod koniec podstawówki. Nie wychodziło mi, więc porzuciłam to i otworzyłam się bardziej na śpiew. Z czasem, wraz z Emilem, podjęliśmy próby nagrywania coverów. Obecnie uczęszczam na zajęcia dodatkowe i śpiewam w zespole.

                                     
Skąd bierze się w Waszej muzyce tyle melancholii?

EMIL: Przede wszystkim wynika to z naszych inspiracji.

ANIA: Ale również i z naszego charakteru. Jesteśmy na ogół spokojni i opanowani, lecz zdarzają się też chwile, kiedy słuchamy ABBY i Beyonce.

Wasza muzyka jest niewątpliwie klimatyczna. Czy do jej tworzenia potrzebujecie konkretnej atmosfery? Jak wygląda Wasz proces twórczy? Czy łatwo przychodzi Wam tworzenie nowej muzyki?

ANIA: Ciężko jest nam to określić, gdyż za każdym razem wygląda to inaczej.

EMIL: Nasze utwory powstawały stopniowo. W ferie, gdy znaleźliśmy trochę wolnego czasu, zaszyliśmy się u mnie w pokoju i rozpoczęliśmy pracę nad materiałem do EP-ki.

ANIA: A teraz cały czas zbieramy inspiracje na nowe utwory. Tym razem sami będziemy pisać teksty – zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Czy planujecie kiedyś zerwać z obecną estetyką i zasmakować czegoś innego?

EMIL: Myślę, że pozostaniemy przy obecnym klimacie, ale chcemy wprowadzić coś nowego i zaskoczyć odbiorców. Myślę, że każdy dźwięk na nowej płycie będzie przemyślany.

Jak poczuliście się po wydaniu pierwszej EP-ki?

EMIL: Takie rzeczy nie dochodzą do człowieka od razu, na przykład do mnie długo nie docierało to, że graliśmy na Open’erze, Spring Breaku, że wydaliśmy płytę. W lipcu zdaliśmy sobie sprawę, że coś się zdarzyło, ponieważ zaproszono nas na wywiad do radia. Po nim poczułem się oczyszczony. Bardziej niż po spowiedzi, naprawdę. (śmiech)

Czy jesteście perfekcjonistami w tym co robicie?

EMIL: Nie, raczej nie. Człowiek uczy się całe życie.

ANIA: Myślę, że nie da się zagrać każdego koncertu w ten sam idealny sposób.

EMIL: Gdyby wszystkie koncerty wyglądały w ten sam sposób, trasy byłyby nudne.

ANIA: Często bywa tak, że mimo prób, w czasie koncertu występują sytuacje niezaplanowane.

Jak zareagowaliście na to, że będziecie grać na Open’erze? Który koncert najbardziej zapadł Wam w pamięci?

EMIL: Propozycja zagrania na Open’erze była dla nas ogromnym zaskoczeniem. Kończysz lekcje, wracasz do domu, myślisz o tym, co na obiad, a tu nagle wiadomość, że grasz na jednym z największych festiwali muzycznych w Polsce. (śmiech) Do każdego koncertu podchodzę indywidualnie, przez co trudno jest mi wskazać ten jeden najlepszy.

ANIA: Dla mnie jednym z ważniejszych występów był support przed Oh Wonder. Graliśmy wtedy na dużej scenie, dla ponad czterystu osób. Nigdy wcześniej nie graliśmy dla tak dużej publiki.

EMIL: Ze względu na to, że byliśmy supportem, spodziewaliśmy się jedynie małej grupki słuchaczy przy barierkach, ale gdy weszliśmy na scenę ilość ludzi nas zaskoczyła. Było świetnie.

Dziękujemy za wywiad i poświęcony nam czas!

Jeżeli chcecie bliżej poznać twórczość Youth Novels, koniecznie zajrzyjcie na ich oficjalny kanał YouTube .

Rozmawiały: Laura Radzewicz i Daria Maciejewska

1 Comment

  1. Emil, I’m surprised. We need to talk about your music during the lesson.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

*

© 2024 Ogólniak

Theme by Anders NorenUp ↑