Sonda Profesorska (9) – Jak nasi nauczyciele spędzili święta Wielkanocne?

Święta to czas, kiedy możemy spotkać się z rodziną, usiąść przy jednym stole, porozmawiać i pośmiać się. Można ten czas również wykorzystać do spotkania się z przyjaciółmi. Niektórzy w święta zostają u siebie w domu, inni wyjeżdżają. Ostatnio miałam okazję zapytać naszych profesorów, jak oni spędzili ten czas. Jesteście ciekawi co odpowiedzieli? Co pani Ewa Bartkowiak porabiała w tym czasie? Czy pani Beata Woźniak jest zadowolona z minionych świąt Wielkiej Nocy? Czy pan Jerzy Piasecki wypoczywał w domu, czy gdzieś indziej? Jakie plany na te święta miała pani Jolanta Radziątkowska? A jak wyglądały święta pana Sebastiana Chosińskiego?

Przed nami dziewiąta odsłona Sondy Profesorskiej!

EWA BARTKOWIAK

Naprawdę nie chcecie wiedzieć, co robiłam w te święta! Zresztą czy to w święta, czy w szkole, czy w ferie zimowe lub inną przerwę od lekcji – zawsze spędzam na poprawianiu sprawdzianów. Wielkanoc również na tym głównie mi upłynęła, jakieś 180 testów i kartkówek. Czekoladkę dostałam , nie powiem, że nie, ale generalnie rzecz biorąc, jak dodam do tego fatalną pogodę za oknem, to poprawianie sprawdzianów okazało się bardzo sympatyczne. Jajeczka nie mogę jeść bo jestem uczulona, natomiast szyneczkę uwielbiam, szczególnie z indyczka. Oglądałam trochę filmów z synem, bawiłam się z moim ukochanym psem. Jednak generalnie prace uczniów zajęły mi najwięcej czasu. Podsumuję tak: święta udane, lecz zastanawiam się, czy to nie jest najwyższy czas, żeby udać się na roczny urlop zdrowotny.

BEATA WOŹNIAK

Normalnie. Przy stole. Z dziećmi, z mężem i kotem. Kot dostał dwie nowe miski, ale jakoś ten prezent mu się nie spodobał. Widocznie to tradycjonalista i konserwatysta. Jeśli chodzi o pogodę, to była fatalna, więc siedziało się w domu. Nigdzie nie wyjeżdżałam. Szyneczka smakowała, bo została zrobiona przez moją cudowną mamę. Podsumowując: udane święta, powiedzmy, że odpoczęłam. Myślę, że byłoby znacznie lepiej, gdyby pogoda dopisała, a tak jakoś zimowo nam się zrobiło, nie za fajnie.

JERZY PIASECKI

Dzieci miały swoje święta, a ja wraz z żoną pierwszy raz byłem poza domem. Było fantastycznie. Zajączek? Nie, nie pamiętam. Ja raczej prezentów nie dostaję. Moja ukochana żona przyjmuje prezenty. Muszę przyznać, że były to bardzo, bardzo udane święta. W efekcie stwierdziłem, że już wszystkie święta będę spędzał poza domem w otoczeniu najbliższych.

JOLANTA RADZIĄTKOWSKA

Pierwszy dzień rodzinnie, w gronie co najmniej kilkunastu osób. Drugi dzień w Kołobrzegu, przechadzając się po plaży. Było naprawdę sympatycznie. Jeśli chodzi o zajączka, to myślę, że jestem za duża. Jak już, to sama jestem dla siebie zajączkiem. Tak jak każda kobieta, na święta muszę uszykować i dla siebie, i dla całej reszty, głównie słodycze, ale też inne potrawy. Do tej pory jest jeszcze problem, co z tym zrobić, bo zostało mnóstwo rzeczy. Rodzina zjechała do mojego domu. Było wesoło. Święta udane, zresztą jak zawsze. Odpoczęłam trochę, ale niestety już we wtorek musiałam się przygotowywać na środę, na zajęcia.

SEBASTIAN CHOSIŃSKI

Istnieje przekonanie, że święta – czy to Bożego Narodzenia, czy też Wielkiej Nocy – to czas, który powinno spędzać się z rodziną. Brrrrr!!! Bo wiadomo, że z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Dlatego jeśli gdzieś nie wyjeżdżam, staram się jak najgłębiej zaszyć w domu tak, aby – oprócz kotów – nikt mnie nie znalazł. Wtedy mam czas, aby w spokoju ponadrabiać zaległości w oglądaniu filmów, czytaniu książek i komiksów, pisaniu recenzji oraz słuchaniu muzyki (choć tu akurat zaległości są najmniejsze, ponieważ z racji przygotowania co tydzień audycji muzycznych dla radia RockSerwis.fm i tak muszę być na bieżąco z nowościami rockowymi i jazzowymi). I tak właśnie bardzo pracowicie – w towarzystwie żony i kotów – spędziłem deszczowe i zimne święta. Ach! Były też przerwy na jedzenie, głównie sernika rosyjskiego, który upiekła profesor Danuta Żwikiewicz- Muszyńska, za co jej jeszcze raz gorąco dziękuję.

Anna Białecka