Każdy z nas zapewne w dzieciństwie przeżywał niezliczone przygody ze swoimi ulubionymi bohaterami filmów animowanych. Nasi nauczyciele również! O ulubionych bajkach i bohaterach, z którymi wiążą swoje dzieciństwo i którzy do dziś im towarzyszą, dowiemy się z dzisiejszej sondy.

 

Natalia Karczewska

Oczywiście, że oglądałam bajki. Przede wszystkim te niedzielne, na które zawsze czekało się z niecierpliwością, bo były najciekawsze. O dziewiętnastej miejsce przed telewizorem było już zajęte. Moją ulubioną bajką, którą kocham do dziś, są „Gumisie”. Uwielbiam je za fantastyczną fabułę, wspaniałych bohaterów oraz wartości, które ze sobą niosły, czyli przede wszystkim pełniącą ważną rolę w naszym życiu przyjaźń. Bohaterowie są odpowiednim wzorem do naśladowania, pokazują, w jaki sposób traktować innych i im pomagać, by ci mogli na nich liczyć i im ufać. Każdy Gumiś jest inny i przez to na swój sposób sympatyczny. Mają też pewne wady i słabości, ale dzięki temu są właśnie odzwierciedleniem ludzi. Często puszczałam „Gumisie” mojemu synowi za pomocą YouTube, bo nie ma już  innej możliwości, by odświeżyć sobie ich przygody. Kiedy gdzieś usłyszę słowo „gumiś”, od razu słyszę w głowie tytułową piosenkę.

Mateusz Walczak

Pamiętam różne bajki ze swojego dzieciństwa. Oglądałem je razem z siostrą po nauce i obowiązkach domowych. Za moich czasów godzina dziewiętnasta była jedyną możliwością, aby obejrzeć bajki w telewizji. Był to bardzo ważny moment w ciągu całego dnia. Bajki, które najbardziej pamiętam, to: „Smerfy”, „Kubuś Puchatek”, „Gumisie”, „Krecik” i „Miś Uszatek”. Natomiast z filmów animowanych, które zapadły mi w pamięci i sercu, to te z serii o Asteriksie i Obeliksie. Odkrywały we mnie chęć pokonywania trudności. Tak jak Asterix i Obelix, którzy pokonywali Rzymian. Teraz rzadko oglądam bajki. Aczkolwiek wiem, że psychologia radzi, aby od czasu do czasu obejrzeć bajkę na zasadzie odstresowania się. Jeśli mam taka możliwość, najchętniej oglądam bajki psychologiczne.

Małgorzata Piwowarska

Największe wrażenie w dzieciństwie wywarł na mnie „Mały Książę”. Oczywiście czytano mi go, bo nie było jego animacji. Najbardziej spodobała mi się scena oswajania lisa, ponieważ za jej sprawą docierało do mnie, na czym polega przyjaźń. Pamiętam również mój płacz, kiedy tytułowy bohater odszedł. Oczywiście będąc szczenięciem, nie wiedziałam, że on właściwie wciąż żyje w każdym z nas jako dziecko. Nie będę wielce oryginalna, bo między innymi również „Shrek” bardzo mi się podoba. Jest to opowieść o człowieku, która w bardzo przystępnej formie prezentuje, w jaki sposób postrzegają nas inni. W dodatku film świetnie bawi się konwencjami, na przykład Fiona była przerażona, że ohydny stwór ją uratował, a powinien książę na białym rumaku. Przecież w życiu też często tak bywa. Myślisz, że wychodzisz za niesamowitego księcia, a po czasie okazuje się, że to zwyczajnie zewnętrzna warstwa Shreka.

Tomasz Dolata

Za moich czasów, kiedy byłem brzdącem, codziennie czekało się na tak zwaną dobranockę o godzinie dziewiętnastej. Była to jedyna telewizyjna atrakcja dla najmłodszych. Bajki trwały około dziesięciu minut, głównie były to „Bolek i Lolek”, „Jacek i Agatka” czy Wilk i Zając”. Najbardziej podobał mi się jednak „Reksio”, bo był bardzo wesoły i nieskomplikowany. Natomiast teraz uwielbiam i namiętnie oglądam „Pingwiny z Madagaskaru”. Teksty bohaterów tej produkcji są rewelacyjne. Być może sam bym ich nie oglądał, jednak z synem często mi się to zdarza. Za jego sprawą również nierzadko bywam w kinie na filmowych animacjach, jak chociażby „Król lew”, „Krudowie” czy „Jak wytresować smoka”. Aczkolwiek „Pingwiny z Madagaskaru” górują na mojej liście.

Wysłuchały i spisały: Laura Dąbrowska i Laura Piotrowska