Choć manga i anime pojawiły się w Polsce stosunkowo niedawno, szybko zdobyły popularność wśród młodzieży. Dziś mangi, czyli komiksy japońskie, nie są już egzotycznym dziwactwem – spotkać je można na półkach księgarskich obok innych opowieści rysunkowych (polskich czy amerykańskich). Jak wyglądało zainteresowanie nimi na przestrzeni lat?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw musimy przyjrzeć się temu, czym są mangi i anime. Japońskie słowo „manga” oznacza „niepohamowane obrazy” (nazwy tej po raz pierwszy użył na określenie swoich szkiców Katsushika Hokusai, którego P. Varley nazywa „ojcem nowoczesnego komiksu japońskiego”). Ich początków  należy szukać kilka epok wcześniej, gdyż tradycja komiksu, szczególnie satyrycznego, sięga w Japonii czasów starożytnych. Natomiast ta forma, którą znamy (czytanie od prawej do lewej), zaczęła kształtować się blisko pięćdziesiąt lat temu. Słowo „anime” natomiast – początkowo używane tylko w Japonii – oznaczało po prostu film animowany. Jednak poza Krajem Kwitnącej Wśni słowo to jest używane tylko w odniesieniu do japońskich produkcji, czyli filmów animowanych powstałych na podstawie mang.

Do Polski japońska popkultura dotarła stosunkowo późno i obecną, całkiem sporą popularnością cieszy się od kilkunastu lat. Symboliczną datą jest 1996 rok, czyli moment założenia pierwszego wydawnictwa mangowego w naszym kraju, to jest Japonica Polonica Fantastica (zwyczajowo nazywane J.P.F.), ale także debiutanckie wydanie  „Aż do nieba” Ikedy Riyoko. Wzrastająca popularność mangi otworzyła drogę rozwoju dla anime. W 2001 roku powstaje blok programowy Hyper, który oprócz programów na temat gier komputerowych emituje również anime, między innymi „Bleach”, „Fullmetal Alchemist”, „Gilgamesh”, „Great Teacher Onizuka”, „Hellsing” czy „Neon Genesis Evangelion”. Zaczynają także funkcjonować dwa wydawnictwa. Pierwsze z nich to Anime Virtual, które w połowie 2007 roku stało się największym dystrybutorem filmów anime w Polsce, wydając pozycje takie, jak „Gravitation”, „Tsubasa Chronicle” czy „Wolf’s Rain”. Drugim dystrybutorem jest natomiast Anime Gate, które od 2005 roku wydało ponad trzydzieści seriali i filmów anime (w tym tytuły takie, jak „Devil May Cry”, „Ergo Proxy”, „Samurai Champloo”) z których dwa – „Appleseed” i „Vexille” – trafiły nawet do kin.

Przejawem wzrastającej popularności popkultury japońskiej mogą być także coraz liczniejsze konwenty, organizowane przez zainteresowanych tematem. W Polsce corocznie odbywa się ich około szesnastu, jak chociażby Ecchicon i  Animatsuri (Warszawa), Magnificon i Dojicon (Kraków), Konecon (Szczecin), Piernicon (Toruń) i Pyrkon (Poznań).  Na niektóre z tych wydarzeń przybywa nawet kilka tysięcy osób z wszystkich zakątków Polski. Nawet wśród „klasztorniaków” znaleźć możemy kilku wielbicieli japońskich komiksów. Dlatego też z kilkoma z nich postanowiłam przeprowadzić na ten temat rozmowy.

Kacper Kujawa (klasa 2A)

Od ilu lat czytasz mangę?

Od niecałych 8 lat, czyli od piątej klasy szkoły podstawowej. Japońskie komiksy różnią się od większości dziecinnych komiksów pokroju „Scooby-Doo”, ponieważ poruszają czasem tematy bardzo ciężkie, miejscami są przesiąknięte wulgarnością, a nawet sprośnymi gagami. Dlatego na okładkach jest napisane na przykład „Polecane dla czytelników od 15 lat”, przy czym liczba 15 to najniższa, z jaką się spotkałem na polskich tomach.

Jaki jest Twój ulubiony japoński komiks?

Prawdą jest, że moje ulubione tytuły cały czas się zmieniają. Pierwszą moją ulubioną mangą był jeden z bardziej znanych tytułów, czyli „Naruto” Masashiego Kishimoto. Była to moja pierwsza manga w życiu, więc wciąż mam do niej wielki sentyment. Opowiadała o losach młodego chłopca, który chce stać się ninją, by w przyszłości zostać liderem jego wioski – Hokage. Po zebraniu wszystkich tomów moim ulubieńcem stał się „Kuroshitsuji” autorstwa Yany Toboso. Akcja rozgrywała się w Wielkiej Brytanii za panowania królowej Wiktorii. Młody chłopczyk, a zarazem bogaty hrabia Ciel Phantomhive wraz z tytułowym Kuroshitsuji (Mrocznym Kamerdynerem), demonem o imieniu Sebastian Michaelis, z rozkazu królowej rozwiązują sprawy tajemniczych morderstw lub związane z przyszłością Anglii. Lubię ją z powodu zachowania mrocznego klimatu i wielu komediowych sytuacji, a także oryginalnych pomysłów autorki, ponieważ przecież nikt nie powiązałby katastrofy Titanica z atakiem żywych trupów. Uwielbiam też takie tytuły jak „Bleach” Tite Kubo czy „Durarara!!”, której autorami są Ryohgo Narita i Akiyo Satorigi.

Co obecnie czytasz?

Wiele tytułów. Między innymi „Kuroshitsuji”, „Bleach”, „Shingeki no Kyojin”, „Dimension W” i wiele innych. Spowodowane jest to tym, że tomy są wydawane w Polsce co parę miesięcy, nie mówiąc, że samo stworzenie całego tomu mangi jest bardzo czasochłonne.

Twoje ulubione postaci z komiksów to…

…Sebastian Michaelis z mangi „Kuroshitsuji” oraz Celty Sturluson i Izaya Orihara z „Durarary!!”. Sebastiana uwielbiam za jego zachowanie równowagi pomiędzy jego mroczną naturą demona a humorystycznym charakterem jego pracy jako kamerdynera. Celty uwielbiam za pomysł jej postaci, ponieważ jest ona Dullahanem, czyli bezgłowym jeźdźcem z irlandzkiego folkloru, który jeździ na bezgłowym koniu. Trzymając głowę w ręku, zwiastuje śmierć tym, których odwiedzi. W mandze szuka ona swojej zaginionej głowy, która znajduje się w Japonii. Na potrzebę tego zadania przybrała postać czarnego motocyklisty i stała się miejską legendą. Bez głowy nie może ona mówić, dlatego porozumiewa się, pisząc wiadomości na telefonie, co wywołuje wiele śmiesznych sytuacji. Izaye natomiast ubóstwiam za jego geniusz, dzięki któremu z łatwością manipuluje ludźmi.

Dlaczego lubisz czytać takie komiksy?

Mogę po prostu powiedzieć, że są one inne i to właśnie jest w nich piękne. W odróżnieniu od zwykłych komiksów, zawierają przeważnie ciekawą fabułę i postaci. Prawda jest taka, że nie ciągnie mnie do dzieł Mickiewicza czy poezji Kochanowskiego, więc manga jest dla mnie przyjemną odskocznią, która pozwala na czytanie czegoś, co jest dla mnie przyjemne.

Gdzie najczęściej kupujesz komiksy?

Teraz najczęściej zamawiam przez Internet. Wcześniej kupowałem w sklepach w Poznaniu albo na imprezach typu Pyrkon, PGA czy Japanicon. Jako że kupuję zawsze po kilka tomów, to najtaniej wychodzi zamawiać je przez Internet. Cena jednego tomu mangi waha się średnio od 17 do 21 złotych za egzemplarz. Nie jest to więc zbyt tanie hobby, lecz mangę często można zakupić w promocji. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie takie miejsce znaleźć. Jest to bardzo przydatne, szczególnie w przypadku serii typu „Naruto”, które liczą ponad 70 tomów.

Dominika Danieluk klasa (3A)

Od dawna czytasz mangę?

Od ponad sześciu lat. Pierwszą pożyczyła mi przyjaciółka, było to „Naruto”. Ciekawiło mnie, jak bardzo historia w mandze odbiega od historii przedstawionej w anime.

Jaki jest Twój ulubiony japoński komiks?

Trudno jest mi wybrać jedną ulubioną mangę, ale mogę powiedzieć, że najlepiej oceniam „Kuroshitsuji” Yana Toboso. Kobieta zilustrowała historię, która przedstawia życie młodego hrabiego Phantomhive’a i jego lokaja-demona Sebastiana Michealsa w dziewiętnastowiecznej Anglii. Fabuła toczy się głównie wokół zemsty hrabiego, w której dokonaniu pomaga lokaj-demon. A w tak zwanym międzyczasie Ciel Phantomhive rozwiązuje sprawy trapiące Londyn, ponieważ jest on wysłannikiem królowej Wiktorii. Manga ta, moim zdaniem, ciekawie łączy różne wątki – normalne życie hrabiego z niebezpiecznym rozwiązywaniem spraw dla królowej. W miarę rozwoju akcji pokazuje również pogłębiającą się relację hrabiego i jego demona. Pokazuje też, że świat nie jest tylko czarno-biały, ale ma również wiele odcieni szarości.

Co obecnie czytasz?

Teraz trudno jest mi znaleźć czas na czytanie, ponieważ zbliża się matura. Jednak, jak tylko uda mi się wygospodarować chwilę na odpoczynek, to czytam „Shingeki no kyojin” Hajime Isayamy, w Polsce bardziej znane jako „Atak Tytanów”. Manga ta przedstawia świat, w którym sto lat temu ludzie zostali zdziesiątkowani przez dziwne potwory przypominające ludzi. Niedobitki ukryły się za wielkimi murami i tam żyją w spokoju, aż do czasu pojawienia się tytana kolosalnego, który jest wyższy niż postawiony przez ludzi mur. Był to pierwszy atak na mur, w czasie którego ludzkość poniosła wielkie straty. Stracili oni jedną trzecią swojego terytorium i od tego momentu zaczęła się straszliwa walka o przetrwanie. Ta manga podoba mi się, ponieważ realnie odwzorowuje reakcje ludzi. Ukazuje też, jak w czasach pokoju ludzkość zapomina o wciąż istniejącym zagrożeniu i staje się coraz bardziej gnuśna. Jednak potem, gdy nadchodzi niebezpieczeństwo, ujawnia swoje prawdziwe oblicze – albo uciekają jak tchórze, albo stają się bohaterami.

Twoje ulubione postacie z komiksów to…

To dosyć trudne pytanie, ponieważ tych postaci jest naprawdę dużo. Jednak skoro mam wybrać, to jest to postać L’a z „Death Note” Tsugumi Ohba i Takeshiego Obaty. Przedstawili oni świat, w którym pewien inteligentny nastolatek znajduje notatnik, osoba wpisana do niego umiera. I tak Light Yagami – wspomniany nastolatek – staje w szranki z niesamowitym, światowej sławy detektywem L’em. Nikt nie zna prawdziwego imienia L’a. Jest on niezwykle tajemniczym oraz specyficznym bohaterem. Potrafi dostrzec więcej niż inni ludzie, wpływ na to ma jego logiczne myślenie. Bardzo szybko domyśla się, kto posiada notatnik śmierci i dąży do udowodnienia swoich hipotez. Pod pewnymi względami przypomina Sherlocka Holmesa, ale w wersji japońskiej.

Dlaczego lubisz czytać takie komiksy?

Ponieważ posiadają ciekawą fabułę. Jest wiele gatunków mang – od horrorów, przez romanse, aż po fantasy i science-fiction. Każdy znajdzie coś dla siebie, nawet osoby lubiące historię. Wiem, że jest wiele mang ilustrujących historię różnych regionów. Jedne odbiegają od niej bardziej, a inne mniej. Lubię  też czytać mangi ze względu na kreskę. Mam na myśli inny rodzaj rysunków niż widzimy w normalnych komiksach, jak na przykład duże oczy. Są one dla mnie także inspiracją i pomocą w tworzeniu własnych rysunków oraz grafik.

Gdzie najczęściej kupujesz komiksy?

W Yacie albo Waneko. Są to dwie filie, które zajmują się głównie sprzedażą mang, anime oraz różnych gadżetów (przypinek, kart do gry, kalendarzy, plakatów itd.). Koszt mangi uzależniony jest od jej formatu, ale także od tego, z jakiego sklepu pochodzi. Waneko i Yatta posiadają dobrej jakości mangi, ale te z Waneko są droższe. Od znajomych wiem, że w wydaniach z Waneko pojawiają się niewielkie błędy w tłumaczeniach albo też występuje wydruk dwóch tych samych stron. W Yacie jeszcze się z tym nie spotkałam. Jak wcześniej mówiłam, cena zależy też od formatu. Jeżeli jest to typowy format A5, to ceny oscylują w granicach 15 do 20, rzadko 25 złotych. Występuje jednak jeszcze jeden format, który jest większy od A5, ale mniejszy od A4. Kosztują one powyżej 25 złotych. Kupować można je także w Empiku, ale jest tam bardzo mały wybór. Osobiście wybieram Yattę.

Rozmawiała Angelika Michalska