„Im dłużej siedzimy w jedynym miejscu, ciągle robiąc to samo, tym więcej życia nas omija i tym trudniej jest zmienić nasze zwyczaje. Jak woda płynąca przez skałę, zaczynasz drążyć sobie malutki rowek. Przez lata rozrasta się on do głębokiego wąwozu i coraz trudniej jest zmienić jego bieg.”

Dwa dni temu przyglądałam się mojej pięcioletniej kuzynce. Jej mama nieudolnie starała się założyć jej błękitna sukienkę z ogromną wstążką, która wielkością przypominała małego szczeniaka. Dziewczynka nie była zbyt optymistycznie nastawiona do tej kreacji. Energicznie poruszała każda kończyną swego malutkiego ciała, aby utrudnić swej rodzicielce założenie znienawidzonej sukienki. Po wielu negocjacjach i obietnicach związanych z górą słodyczy, dziewczynka z wielkim grymasem na twarzy założyła strój, mimo że wolałaby biegać w wygodnych, lnianych spodenkach.

Pewnego razu obserwowałam postawę mojego rozmówcy. Chciał wyrazić swoje zdanie, ale chwilę później bez entuzjazmu, z niezdecydowaną miną poddał się lękowi i zrezygnował z przedstawienia swych racji. Możliwe, że obawiał się niezrozumienia wśród słuchaczy bądź negacji z ich strony. Wówczas jego opinia nie zyskała nawet możliwości ujrzenia światła dziennego. Być może stracił z tego powodu szansę na Nobla.

Kiedy byłam w szkole gimnazjalnej zawsze miałam odmienne zdanie. Gdy chciałam pokazać inny pogląd czy udowodnić, że nauczyciel nie ma racji – mój zapał zawsze był gaszony groźbą wezwania rodziców lub obniżenia zachowania. Jednak wtedy jeszcze walczyłam, choć z rożnym skutkiem. Kiedy nadszedł czas na wybranie szkoły ponadgimnazjalnej, byłam tak zmęczona udowadnianiem swych racji, że wybrałam liceum w moim mieście, mimo iż miałam aspiracje dostać się do placówki w zupełnie innym miejscu. Od września zostałam uwięziona we wspomnianej błękitnej sukience z ogromna wstążka.

Ludzie uczęszczający do tego samego liceum, mimo że bardzo inteligentni powoli pozbawiali się własnej indywidualności i zdania, bowiem robili wszystko tak, aby to nauczyciel był zadowolony. Wielu dorosłych żyje jak roboty. Robią wszystko według schematu, bo przecież nasze społeczeństwo nie pozwala na zastosowanie niekonwencjonalnych rozwiązań, na udowodnienie, że da się zrobić coś odmiennie, że można życie przeżyć inaczej niż od poniedziałku do piątku, od jednego święta do drugiego.

Kojarzycie uśmiechniętego staruszka na czerwonym tle z białą bródką, w białym garniturze i aksamitce? To Harland Sanders, który dał się poznać jako przedsiębiorczy człowiek z pomysłem. Jego twarz, która do dzisiaj zdobi logo popularnych restauracji KFC, znają chyba wszyscy. W jaki sposób Sanders stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy w USA? To proste! Nie poddał się, mimo że rzucił szkole w młodym wieku, potrafił wyjść poza szereg i właśnie to sprawiło, że osiągnął sukces. Potrafił pokonać bariery i przeciwstawić się lękowi. Stworzył przydrożną jadłodajnie, w której serwował znane dzisiaj na całym świecie kurczaki.

Wszyscy są po części dziećmi, którzy zostają zmuszeni, aby wspomnianą powyżej sukienkę założyć, pozwalając tym samym na stracenie swojego spojrzenia na świat. Kierowani przez innych, zostają uwięzieni w klatce codzienności. Pozwalają, aby życie przeleciało im przez palce, a ambitne pomysły zostały zduszone w zarodku. Często z powodu toksycznego wpływu środowiska i znikomego wsparcia instytucji, poddają się systemowi, zamiast walczyć o swoje szczęście.

Katarzyna Nowakowska