Filmy… Każdy z nas ma swoje ulubione, który może oglądać bez końca. Czy zdarzyło się wam zastanawiać, jakie filmy lubią nasi nauczyciele? Jakie kino preferuję profesor Juraszek-Jendryca? Który z nauczycieli uwielbia polskie komedie? Czy profesor Szymkowiak lubi „Batmana”? Może zastanawialiście się, czy profesor Ewa Bartkowiak lubi się bać? Natomiast czy profesorowi Dolacie zdarzyło się zasnąć w kinie? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając kolejną Sondę Profesorską.

PYTANIE TYGODNIA:

Jakie są Pana/i ulubione filmy?

JOLANTA JURASZEK-JENDRYCA


Właściwie to lubię wszystkie gatunki filmu. Jedyne wymagania, jakie mam, żeby to było dobre. Jestem w stanie obejrzeć niemal wszystko. Począwszy od melodramatu, po horror. Właściwie w każdym gatunku znajdzie się coś fajnego. Na przykład ostatnio byłam na serbskim filmie „Dobra żona”. To obraz o serbskich rozliczeniach. Takie filmy są wyświetlane w wągrowieckim klubie filmowym. Zawsze w poniedziałki. Zapraszam, gdyż przychodzi mało ludzi i jest dużo miejsc wolnych. Świetna sprawa. Tam można się przekonać, że oprócz amerykańskiej sieczki realizuje się dzieła, które zmuszają do myślenia. Właściwie to jest moje jedyne kryterium. Lubię, gdy film pozostawia po sobie taki ślad, że nie daje mi o sobie zapomnieć, że muszę o nim myśleć. A moje ulubione filmy? Dużo jest takich. Uwielbiam „Spaleni słońcem” Nikity Michałkowa. To akurat jest film rosyjski. Ale z drugiej strony z wielką przyjemnością kilka razy już oglądałam i pewnie nie raz jeszcze obejrzę „Leona zawodowca”. To taki z kolei pogodny film. Mimo że bohater to oprych nad oprychami – zawodowy zabójca. Jednak zawsze wprowadza mnie to w dobry nastrój.

MACIEJ PATELSKI


Lubię oglądać, aż żona ze mnie się śmieje, „Stawkę większą niż życie”. Nie wiem czy Wam w ogóle coś ten tytuł mówi, bo kiedyś rozmawiałem na temat tego serialu z pewną dziewczyną i w ogóle nie wiedziała, o co chodzi. Z komedii lubię „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Mogę ją oglądać do bólu. Także niektóre teksty i dialogi potrafię cytować, zanim jeszcze dana scena się pokaże się na ekranie. Nie mam swoich konkretnych typów. Lubię dobre kino. I filmy sensacyjne, i wojenne. Mogę też do znudzenia oglądać „Alternatywy 4” i „Samych swoich”, cała tę trylogię Sylwestra Chęcińskiego. Ważne, żeby była wartka i ciekawa akcja, żeby nie można było się domyślić już na początku, co będzie na końcu. Ale niestety teraz są takie czasy, że wszystko się spłyca i repertuar sprowadza do programów typu reality show i „prania brudów” w programach typu „Rolnik szuka żony” czy „Ukryta prawda”. Uważam, że troszeczkę to wszystko idzie nie w tym kierunku.

EWA BARTKOWIAK

Oj, to temat rzeka, bo ja jestem fanką oglądania filmów. Uwielbiam filmy, a gatunki przeróżne. Nie mam jakiegoś specjalnego, ulubionego. Bardzo lubię science fiction. I tu kultowy „Matrix” i „Avatar”. Widziałam je z pięćdziesiąt razy, naprawdę, nie żartuję. Znam te filmy na pamięć, każde słowo. Oczywiście oglądam oryginały. Zacznijmy od tego, że nienawidzę oglądać filmów po polsku. Jeżeli to nie jest film polski, to musi być w oryginale. Lubię też komedię i to wcale nie zagraniczne. Mogą być polskie. Uwielbiam „Seksmisję”, ale ostatnio spodobały mi się „Baby są jakieś inne”. Polecam. Dużo przekleństw, ale film jest dobry. Nie uciekam od romansów. Lubię komedie romantyczne. W końcu jestem kobietą, więc jak najbardziej, czemu nie? „Pretty Woman” jest świetne. Polecam też „Miłość w Nowym Jorku” i „Love Story”. To są naprawdę przepiękne filmy o miłości, wzruszające, sympatyczne. Ale lubię również filmy przyrodnicze. Kocham „National Geographic”. Siadam z synem i oglądamy wszystkie filmy o zwierzętach. Lubię też się bać, więc nie unikam horrorów, takich jak „Piła”, „Rec” czy „Paranolmal Activity”. Choć potem człowiek boi się iść do łazienki.

JOANNA SZYMKOWIAK

Mogę powiedzieć czego nie lubię. W zasadzie nie lubię horrorów, bo się strasznie na nich boję, ale dwa uwielbiam – „Lśnienie” Stanleya Kubricka i „Dziecko Rosemary” Romana Polańskiego. To są moje ulubione dreszczowce. Jeśli chodzi o współczesne kino, to lubię filmy z różnych stron świata. Kino polskie, ale bardzo dokładnie dobieram tytuły, które oglądam. Nie lubię współczesnych komedii polskich. Uważam je za niegodne mojego czasu. Uwielbiam film „Bal”, który jest bez słów, jest doskonały. Ukazuje radość życia, bardzo stary film. Nie pamiętam z którego roku, ale naprawdę jest bardzo stary.

W tym roku nie byłam jeszcze na premierze, która by mnie urzekła. W 2016 roku widziałam kryminał „Jestem mordercą” – to naprawdę świetny film. Swego czasu bardzo lubiłam Ingmara Bergmana. Teraz już mniej go oglądam, bo mniej potrzebuję takiego kina. Z polskich reżyserów cenię twórczość Wojtka Smarzowskiego. Najbardziej uderzający i wstrząsający dla mnie był „Dom zły”. Lubię też Agnieszkę Holland i dlatego czekam z niecierpliwością na „Pokot”. W kinie europejskim moim ulubionym reżyserem jest Pedro Almodovar. Mój ulubiony film tego reżysera to „Porozmawiaj z nią”. Uważam, że jest doskonały pod każdym względem. W kinie rozrywkowym cenię serię z Jamesem Bondem. Jest niezawodna. Uwielbiam też komiks w filmie. Szczególnie podoba mi się ostatnia trylogia „Batmana”, ale także stare „Batmany” Tima Burtona, choć ich formuła była zupełna inna. Kolejny lubiany przeze mnie obraz to „Gran Torino”. Jest wzruszający i w moim przekonaniu bardzo wartościowy. Lubię Clinta Eastwooda i jako reżysera, i jako aktora. Jako zaangażowanego twórcę polityczno-historycznego i jako „Brudnego Harry’ego.

TOMASZ DOLATA


Z dawnych czasów lubię oglądać „Wejście smoka” z Bruce’em Lee, na którym to filmie byłem co najmniej dziesięć razy w kinie. Wtedy jeszcze nie było wideo i płyt DVD. Potem wielkie wrażenie zrobiła na mnie „Misja” z niesamowitą rolą Roberta de Niro. Ze współczesnych lubię filmy lekkie, łatwe i przyjemne. Ostatnio spodobały mi się kinowe wersje „Pitbulla”. Z seriali lubię obejrzeć „Ranczo”. Szczerze mówiąc, ostatnio mam jednak mało czasu na oglądanie filmów. Ale staram się chodzić do kina regularnie. Jeśli chodzi o gatunki, kiedyś wybierałem głównie filmy akcji, dzisiaj gatunek chyba nie ma znaczenia. Film musi być po prostu dobry, musi wciągać. Miałem jeszcze taki okres w swoim życiu, że oglądałem mnóstwo bajek, ale to ze względu na syna. Do niedawna jeszcze znałem na pamięć teksty. Mógłbym wręcz dubbing poskładać do niektórych z nich. Jak się bajkę obejrzy trzydzieści razy, to człowiek zapamięta czy chce, czy nie chce. Syn był za mały, żeby samemu iść do kina, więc musiałem iść z nim. Na jednej, pamiętam, zasnąłem, wtedy syn mnie obudził, żebym nie chrapał w kinie.