Wiktoria Marglarczyk – uczennica klasy 2D – urodziła się 12 września 2000 roku. Jest osobą wszechstronnie uzdolnioną i pełną pasji. Poza muzyką fascynuje ją ezoteryka, parapsychologia i oneironautyka. Jest również redaktorem naszego szkolnego bloga.

Co lub kto jest Twoją największą inspiracją muzyczną?

Inspirować może mnie nawet obraz, o czym się ostatnio przekonałam. W szeregu wybitnych jednostek, które są całkowicie oddane muzyce, mogę wymienić między innymi Rafała Blechacza, Tokio Myersa, Jimmiego Hendrixa, Leszka Możdżera, Hansa Zimmera, Krystiana Zimermana, Bence’a Petera, mojego byłego nauczyciela Stefana Macioszka oraz Dorotę Marglarczyk, moją mamę.

Twoja rodzina jest również powiązana z muzyką?

Jak najbardziej. Ja gram na kilku instrumentach, a moja siostra głównie na gitarze. Mama posiada zespół muzyczny a dziadek w przeszłości był akordeonistą. W domu nie ma dnia bez muzyki. Jest ona nie tylko włączana, ale również omawiana, interpretowana czy wykonywana przez całą rodzinę.

Nauka gry na pianinie sprawiała Ci problemy?

Początkowo nie podobała mi się nauka muzyki klasycznej, przez co nie chciałam się jej uczyć. Trzaskałam klapą od pianina, było to dla mnie po prostu nudne. Jako pięcio-, sześcioletnia dziewczynka nie odpowiadało mi granie etiud, sonatin, gam i pasażów, więc przyswajałam te wszystkie informacje z niechęcią. Sytuacja się zmieniła, gdy zaczęłam grać na keyboardzie. Gra zaczęła nagle sprawiać mi przyjemność. Bardzo szybko uczyłam się kolejnych utworów. Oczywiście, jeżeli aranżacja danego dzieła była trudniejsza, zabierało mi to więcej czasu, jednakże nie miałam większych problemów z nauką.

Muzyka, jaką grasz, różni się od tej, jakiej słuchasz na co dzień?

Gram wszystko! Od biesiad ludowych po muzykę klasyczną, przechodząc po drodze przez muzykę filmową, elektroniczną, rozrywkową, blues, jazz, a nawet muzykę religijną, disco polo i trochę hip hopu. Jednak trudno jest mi określić, jaka muzyka najbardziej mi odpowiada, ponieważ słucham praktycznie wszystkich gatunków. Są to zarówno utwory z całego ubiegłego wieku, ale też znacznie wcześniejsze, jak również współczesne.

Ile czasu poświęcasz na doskonalenie swoichch umiejętności?

Różnie bywa. Może być tak, że gram cały weekend, jedynie z większą przerwą na sen, a czasami mogę nie mieć kontaktu z pianinem przez tydzień. Gdy zaczynam uczyć się nowego utworu, mogę się w niego tak wciągnąć, że gram codziennie po kilka godzin. W dużej mierze zależy wszystko od tego, ile mam wolnego czasu.

Jakie są Twoje dotychczasowe osiągnięcia?

Na pewno ukończenie siedmiu lat nauki z coroczną końcową oceną wzorową. Do tego wiele występów: około czternastu w Damasławku, koncerty w gimnazjum czy też w naszym liceum. Jednak największym osiągnięciem jest dla mnie widok łez w oczach publiczności, gdy kończę swój występ.

Jaką rolę muzyka odgrywa w Twoim życiu?

Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki i nie mam tutaj na myśli tylko gry na instrumencie. Od dziecka jestem z nią związana. W naszym domu przewijało się wielu muzyków, od których mogłam się czegoś nauczyć. Codziennie słucham różnych kompozycji, oglądam koncerty. Gdy mam gorszy dzień, to właśnie muzyka potrafi poprawić mi nastrój. Muzyka odgrywa ważną rolę w moim życiu.

Czy lubisz to, co robisz?

Nie tylko lubię, ale wręcz kocham! Poświęcam temu wiele czasu, więc jak mogłabym tego nie lubić. Poprzez grę mogę wyrzucić z siebie wszystkie emocje, przenoszę się do innej rzeczywistości, zapominam o świecie zewnętrznym oraz spełniam się w tym.

Fot. Artur Łazowy